Wiersz przetłumaczony przez Kamilę Żukowską (Uniwersytet Łódzki) i czytany przez Beę Lenc-Studniarską
Pepe
Ostrożny chód,
spięte plecy,
gruba szyja,
czcigodna łysina,
krople zaschniętej krwi
z nieporadności przy goleniu.
W towarzystwie
anioła bez skrzydeł,
z tych, którzy idą zmęczeni
w rytmie kwaśnego bębna wnętrzności
przez ulice pełne złomu,
przez place godne pożałowania.
Tego dnia
ogień piekieł
postanowił przygasnąć na chwilę,
by pozostać niezauważonym,
z obawy, że to
byłby jego koniec.
Tej nocy
kwadratowy biały księżyc,
milczący,
pusty,
jedyne źródło światła
w czasie niewzruszonego czuwania,
został przyćmiony dobrem
i gorącym blaskiem.
I następnego poranka
anioł począł iść
w nierównym rytmie,
krokiem
radośnie swobodnym.
I już na ulicy
szukał w zakamarku pamięci
pieśni
dla swej radości,
drogi
do miejsca zapomnienia.
Leído por el autor
Pepe
Andar circunspecto,
espalda cargada,
cuello gordo,
santa calva,
gotas de sangre reseca
de no saberse afeitar.
Acompañado
de un ángel sin alas
de los que marchan cansinos
a ritmo de tambor de tripas agrio
por calles de saldo,
por plazas de lástima.
Ese día,
el fuego de los infiernos
decidió apaciguarse por un rato,
para no llamar mucho la atención,
temeroso de que aquello fuese
un aviso de su fin.
Esa noche,
la luna cuadrada y blanca,
silenciadora,
vacía,
fuente única de luz
en la vigilia despiadada,
quedó eclipsada de bienes
y calórico resplandor.
Y a la mañana siguiente,
el ángel echó a andar
sin ritmo que seguir,
con paso
gozosamente deslavazado.
Y ya en la calle
rebuscó en el contenedor de su memoria
una canción
para su dicha,
un compás
donde olvidar.
(Del libro Los viajes de Diosa)